SAKRAMENT EUCHARYSTII

Trzecim z sakramentów wtajemniczenia chrześcijańskiego jest Eucharystia – Najświętszy Sakrament. A skoro wyjątkowość tego Sakramentu wyrażona została przez przymiotnik: „najświętszy”, to dzisiejsza katecheza będzie również wyjątkowa, inna od poprzednich. W dwóch ostatnich katechezach poruszaliśmy kwestie związane z sakramentem Chrztu Świętego i Bierzmowania analizując ich biblijne podstawy, pochylając się nad znaczeniem czynności i gestów oraz omawiając konkretne sytuacje duszpasterskie. Choć pierwszą moją myślą było to, aby poświęcić Najświętszemu spośród Sakramentów minimum trzy katechezy – tego domagałoby się w miarę szczegółowe omówienie – jednak z racji zachowania ciągłości i jedności redakcyjnej uznałem, że chwalebne będzie również przygotowanie jednej, ale ukonkretnionej. Wejdźmy odważnie, w głąb sakramentu. Podejmijmy dziś temat czynnego uczestnictwa wiernych w sprawowaniu liturgii sakramentu Eucharystii.

Pytanie od pana Grzegorza:

Szczęść Boże!
Bardzo mi się podoba pomysł i realizacja cyklu o sakramentach w DK „List do wspólnot rodzinnych”. Często brakuje takiej prostej a jednocześnie opartej na Biblii katechezy. Jako przykład podam sytuację z ostatniej niedzieli, kiedy na mszy był chrzest. Ksiądz pyta: „O co prosicie Kościół Boży?” A rodzice odpowiadają: „o błogosławieństwo”. Ale nie o tym chciałem napisać. Mój list dotyczy sprawy dzieci adoptowanych. Pewna rodzina była niewydolna wychowawczo i sąd nakazał przekazać dzieci do adopcji. Dzieci nie były ochrzczone. Grupa z DK postanowiła, aby ochrzcić te dzieci jeszcze przed adopcją, bo nie wiadomo w jakie ręce trafią. Ja z żoną byliśmy rodzicami chrzestnymi jednego chłopca. Było wiadomo, że nasza rola dotyczy tylko chrztu, bo nie przekazuje się informacji, gdzie dzieci trafiły do adopcji. Także nie mamy żadnej informacji o tych dzieciach. Moje pytanie dotyczy dalszej sytuacji. Dzieci zostały ochrzczone i przekazane do adopcji. Informacja o chrzcie nie jest przekazywana nowym rodzicom. Jeśli są wierzący i będą chcieli ochrzcić adoptowane dzieci, to co mają zrobić. Oni nie wiedzą, czy dzieci były ochrzczone. Nie mają metryki chrztu dzieci. Jak nie ochrzczą, będą też mieli problem z dalszymi sakramentami dzieci: komunią, bierzmowaniem, małżeństwem. Jak wtedy postąpić? Chciałbym także dorzucić jedno odkrycie dotyczące sakramentu bierzmowania. Jak mnie przygotowywano do sakramentu bierzmowania, to mówiono aby wybrać sobie kolejnego patrona. Aby mieć drugiego. Pierwszy raz się spotkałem z podejściem aby wybierać patrona chrzcielnego (jeśli takowy jest). Mi się to podoba.

Grzegorz Kowalewski

Odpowiedź:

Bardzo dziękuję za wnikliwą lekturę katechez i za słowa wyrażające potrzebę nieustannej formacji wiernych w kwestiach sakramentalnych. Jeśli chodzi o sprawę chrztu dzieci adoptowanych:

  1. Nie znam przepisów, które zabraniałyby dołączenia aktu chrztu do karty dziecka, z informacją dla przysposabiających rodziców, o chrzcie dziecka. Powinna ta informacja zostać im przekazana. Odrębną sprawą jest tutaj kwestia odnotowania faktu chrztu w parafialnej księdze metrykalnej. Czy należałoby wpisywać dane rodziców biologicznych (jeśli byliby znani)? Raczej nie, z racji obowiązującej tajemnicy. Dodam, że istnieje zwyczaj (nie wszędzie) umieszczania łacińskiego skrótu przy akcie chrztu dziecka: „p.p.a.” – patris per adoptionem, który informuje, że rodzice biologiczni dziecka są nieznani, a umieszcza się na nim jedynie dane rodziców adoptujących. W przedstawionej przez Pana sytuacji rodzice adoptujący dziecko byli jeszcze nie znani.

  2. Gdyby jednak faktycznie nowi rodzice nie otrzymali takiej informacji, wtedy, jeśli są wierzący, mogą prosić o udzielenie sakramentu warunkowo. Termin ten odnosi się tylko do trzech sakramentów: chrztu, bierzmowania i kapłaństwa, których nie można ponawiać a co do których ma się wątpliwość czy były ważnie (bądź w ogóle) udzielone. Tzw. chrzest warunkowy udzielany jest zatem w taki sam sposób, jak zwyczajny chrzest – wypowiada się jedynie na początku dodatkowe słowa: "Jeśli nie byłeś ochrzczony(a), (imię) ja ciebie chrzczę w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego".

  3. Sprawą bardziej zastanawiającą, w świetle prawa adopcyjnego jest fakt, że ośrodek adopcyjny zezwolił (oczywiście poza niebezpieczeństwem zagrożenia życia) na chrzest na prośbę osób zewnętrznych. Zasadą jest, że za chrzest odpowiedzialni są nowi rodzice (chrzest w wierze rodziców) i to dopiero po uprawomocnieniu się wyroku przyznającego władzę rodzicielską. Oczywiści niebezpieczeństwo śmierci wyłącza tę zasadę. Zwracam na to uwagę chociażby dlatego, że chrzest wiąże się z przynależnością do konkretnego obrządku. Co by się stało, gdyby adoptujący dziecko rodzice byli np. grekokatolikami? Byłoby to wbrew ich prawu do wychowania dziecka w swoim obrządku. Oczywiście, zawsze pozostaje możliwość kanonicznej zmiany obrządku, ale aby uniknąć takich sytuacji prawo Kościoła daje rodzicom (opiekunom prawnym) przywilej w przekazywaniu wiary i włączenia dziecka do Kościoła w obrządku jego rodziców.

Duch Święty autorem liturgii

Benedykt XVI w adhortacji „Sacramentum caritatis” – o Eucharystii – Sakramencie Miłości, pisze: Spotkanie eucharystyczne realizuje się w Duchu Świętym, który nas przemienia i uświęca. On wzbudza w uczniu stanowczą wolę odważnego głoszenia innym tego, co się usłyszało i przeżyło, aby i ich doprowadzić do tego samego spotkania z Chrystusem. W ten sposób uczeń, posłany przez Kościół, otwiera się na misję nie mającą granic. W każdej celebracji eucharystycznej decydującą rolę spełnia Duch Święty. On, jako trzecia osoba Trójcy Świętej sprawia, że liturgia, która jest dziełem Boga, „rodzi” na ołtarzu Eucharystię, ta zaś buduje wspólnotę Kościoła, jest źródłem i szczytem jego działalności. Co za tym idzie każda wspólnota, jako część ludu Bożego, uczestnicząc w celebracji eucharystycznej, włącza się w jedną liturgię sprawowaną przez cały Kościół: ten pielgrzymujący na ziemi (liturgia ziemska) i ten triumfujący w niebie (liturgia niebiańska).

Kościół wyraża się najpełniej w liturgii, w której działa Duch Święty. Co to znaczy? To znaczy, że tam, gdzie celebruje się Eucharystię, czyli wydarzenie zbawcze Jezusa Chrystusa, tam objawia się Duch Święty. Natomiast jeśli nie celebruje się wydarzeń zbawczych, zgodnie z tym, co nakazuje Duch Święty w Kościele, tam nie celebruje się liturgii, ale autocelebruje się samego siebie. Stąd też to nie wspólnota zbiera się dla samej siebie, ale zostaje ona zwołana przez Boga dla celebrowania Jego tajemnic. Gdyby bowiem gromadziła się z własnej, inicjatywy, wtenczas celebrowałaby samą siebie i dla samej siebie, tam nie byłaby sprawowana liturgia, nawet gdyby zewnętrznie była jak najokazalej przygotowana.

Zrozumieć na nowo znaczenie Dnia Pańskiego

Piszę o tym wszystkim dlatego, aby zwrócić uwagę na zupełnie inny wymiar naszego celebrowania i uczestniczenia w Eucharystii, szczególnie tej niedzielnej – w Dzień Pański. Mamy częstą pokusę do tego, aby coś w liturgii zmienić, dodać, aby stała się bardziej „atrakcyjna” według naszej miary, zapominając o samym wydarzeniu zbawczym, w tym dniu szczególnie celebrowanym mocą Ducha Świętego – uobecnieniu męki, śmierci i zmartwychwstania Chrystusa. Aby jeszcze bardziej podkreślić znaczenie tego dnia, trzeba przypomnieć o wydarzeniu z 304 roku, kiedy to grupa około pięćdziesięciu chrześcijan z Abiteny (Afryka Północna) została uwięziona z powodu celebrowania liturgii eucharystycznej, co było w ówczesnym czasie prawnie zakazane przez władze rzymskie. Jeden z uwięzionych – co potwierdza zachowany protokół przesłuchania – Emeritus, miał odpowiedzieć prokonsulowi, że podczas zgromadzenia „obchodzili to, co jest Pana”.

Sformułowanie „obchodzić to, co jest Pana” oznacza właśnie świętowanie Dnia Pańskiego w zgodzie z tym, czego uczy Kościół, także w kwestii przepisów regulujących sprawowanie liturgii, która jest dziełem Boga. Ale podkreśla ono również samą treść niedzieli, która jest pamiątką zmartwychwstania i obecności Chrystusa w Kościele, szczególnie w Eucharystii. Niestety, chrześcijaństwo przeżywa dziś poważny kryzys świętowania Dnia Pańskiego, gdyż dziś prawie nikt już nie krzyczy wezwania, z którym na ustach ginęli męczennicy z Abiteny: sine dominico non possumus! [Bez tego, co jest Pana (Dnia Pańskiego) żyć nie możemy!] Dziś znaczenie niedzieli zredukowane zostało jedynie do sfery zewnętrznej, także w rozumienia celebracji, gdzie trzeba „jak najwięcej uczynić”, aby była ona atrakcyjna. To nie ta droga. Trzeba poczynić refleksję nad rozbudzeniem pragnienia spotkania Chrystusa w Eucharystii podczas każdej Mszy Świętej, w której urzeczywistnia się On w sposób całkowity. Widzimy zatem, że jednym z ważniejszych elementów dyskusji na temat liturgii jako celebracji jest ukazanie jej wyjątkowego charakteru, co też próbuję ukazać w tej pogłębionej katechezie. Przyjrzymy się teraz podmiotowi celebracji liturgii – Kościołowi, czyli każdemu, kto bierze w niej udział, obchodzi to, „co jest Pana”.

Kto celebruje liturgię?

Liturgia ze swej istoty ma zawsze charakter święta: ta sprawowana w dzień powszedni, jak i ta w niedzielę. Nic więc dziwnego, że człowiek chce być wolny w swoim świętowaniu, również na płaszczyźnie celebracji. Chodzi tutaj jednak o taką wolność, która jest wyjściem poza konieczności życia codziennego, poza „przymus roli”, gdzie wolność musi być porzuceniem roli i odsłonięciem tego, co istotne – przypomina papież Benedykt. Powód do radości świętowania musi być na tyle trwały, aby mógł się ostać w obliczu pytania o śmierć oraz na odkryciu nowości zmartwychwstania, które jest centralnym powodem religii chrześcijańskiej. Stąd też Eucharystię określamy mianem „święta zmartwychwstania”, które zakłada uprzednie zanurzenie się w krzyżu Chrystusa. Wolność w celebracji eucharystycznego święta nie jest jednak wolnością wymyślania tekstów, lecz wyzwoleniem świata i nas samych od śmierci, a tylko ono może nas uzdolnić do przyjęcia prawdy i miłowania się w prawdzie – konkluduje papież emeryt.

Owa wolna odpowiedź wspólnoty na wezwanie Boże, przejawia się w charakterze celebrowania liturgii, którą określa mianem – uwaga! – latreutycznym. Oznacza to, że lud Boży zostaje włączony w liturgię, której zasadą i inicjatorem jest sam Bóg, czyniący z wolnej odpowiedzi człowieka współpodmiot (!) całej akcji liturgicznej. To właśnie zgromadzenie liturgiczne jest tym, które otrzymuje możliwość współ-celebrowania liturgii na podstawie zatwierdzonego w Kościele rytu (dziś w rycie rzymskim wyróżniamy dwie formy: zwyczajną (posoborową) i nadzwyczajną (tzw. trydencką). Trzeba przy tym jednak pamiętać, o czym przypomina J. Ratzinger, że liturgia jako święto wykracza poza obszar tego, co można wytworzyć; prowadzi do obszaru tego, co dane, tego, co żyjące, tego, co nam się oddaje – Boga samego. Udział wiernych w „święcie zmartwychwstania” prowadzi ostatecznie do aktu adoracji, czyli do centralnego momentu chrześcijańskiej liturgii, w której człowiek staje się czcią oddawaną Bogu (św. Ireneusz). Odpowiedzą człowieka jest akt adoracji, czyli prawidłowy sposób odnoszenia się do Boga, który przekracza codzienność życia, dając już na ziemi przedsmak nieba.

Jak poprawnie rozumieć „czynne uczestnictwo” w liturgii?

Powyższe rozważania (trudne, ale jakże potrzebne) prowadzą nas w końcu do podjęcia refleksji nad postawą ludu Bożego uczestniczącego w liturgii. Sobór Watykański II, określił to zaangażowanie pojęciem participatio actuosa – czynnego uczestnictwa. Jego istotą nie jest jednak uwypuklenie zewnętrznej, ludzkiej aktywności, lecz na otwarciu się własnego „Ja” na spotkanie z Tym, który dał siebie dla wszystkich poprzez ofiarę Krzyża. Wspólnota uczestnicząca w liturgii nie powstaje z połączenia w jedno wszystkich ról i zadań, jakie są do spełnienia podczas celebracji, lecz urzeczywistnia się wtedy, gdy podczas modlitwy człowiek porzuca swoją rolę, gdy osobiście, bez zasłony, staje przed swoim Bogiem. Stąd też tak ważne zdaje się być wychowanie liturgiczne wszystkich chrześcijan, aby zapobiegać myśleniu, które sądzi, że aby liturgia była atrakcyjna i skuteczna, wystarczy wszystko robić głośno i wspólnie. Tu musi pozostać miejsce na adorację. Działanie ludzkie w liturgii nie polega wyłącznie i przede wszystkim na wstawaniu, siadaniu i klękaniu, lecz na tym, co dzieje się we wnętrzu człowieka – tu właśnie rozgrywa się cały dramat – przypomina Benedykt XVI.

Aby czynne uczestnictwo wszystkich wiernych w celebracji liturgicznej było owocne, papież wymienia pewne warunki, jakie powinien spełniać jej uczestnik. Jednym z nich jest duch ciągłego nawracania się, który chroni przed płytkim podchodzeniem do świętych tajemnic. Owej postawie sprzyjają np. chwile milczenia (jakże bardzo ich brakuje we Mszy Świętej i to nie z powodu braku miejsca dla nich, lecz z powodu nieustannego „gadulstwa”, zagadywania Pana Boga, zamiast słuchania), post, a także w razie konieczności, spowiedź sakramentalna. Innym warunkiem jest czynny udział w posłaniu i misji Kościoła, bez którego wierny nie będzie w pełni potrafił zrozumieć, że także i on jest częścią całej wspólnoty. Komunia święta jest bez wątpienia najwyższym wyrazem czynnego uczestniczenia w liturgii.

Na koniec jeszcze jedno – według mnie zaskakujące odkrycie zaproponowane przez papieża Benedykta, mówiące, że pod pojęciem actio, czyli czynnego uczestnictwa w liturgii nie kryje się wcale jedynie zewnętrzne działanie. Ważniejszą rzeczywistością działania liturgicznego jest Modlitwa Eucharystyczna, która wyraża się w oratio, czyli w modlitwie. Owa „oratio” – Modlitwa Eucharystyczna – jest rzeczywiście czymś więcej niż mową, jest w najwyższym stopniu „actio”. Tutaj bowiem ludzka „actio” schodzi na dalszy plan i robi miejsce dla „actio divina”, działania Bożego. Dlatego słowa konsekracji, które wypowiada kapłan podczas liturgii są tą najbardziej właściwą „akcją”, której wszyscy oczekują, gdyż ów moment jest włączeniem nas w rzeczywistość działania Bożego. Chodzi tu także o to, aby istniała już tylko jedna „actio”, która jest równocześnie Jego i nasza – nasza przez to, że staliśmy się z Nim „jednym ciałem i jednym duchem”.

Mam nadzieję, że ta jak wspomniałem inna, być może nieco trudniejsza, poparta tekstami papieża emeryta katecheza na temat sakramentu Eucharystii, pomogła wielu nieco głębiej, dojrzalej spojrzeć na to, co znaczy czynnie uczestniczyć we Mszy Świętej – włączyć się w jedyne działanie Boga poprzez akt pełnego oddania się Jemu.

ks. Karol Rawicz-Kostro

 

Eucharystia

 

Eucharystia jest „źródłem i zarazem szczytem całego życia chrześcijańskiego”. Jest wprost niemożliwe, aby prowadzić życie chrześcijańskie bez częstego udziału w Eucharystii. Chrystus Pan powiedział wyraźnie: „Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie. Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym” (J 6,53-54).

Wszystkie sakramenty święte, posługi kościelne i dzieła apostolstwa są ściśle powiązane z Eucharystią i do niej zmierzają. Eucharystia jest znakiem jedności wiernych z Bogiem i braćmi. Jedność tę oznacza i ją urzeczywistnia. Jest więc skutecznym znakiem Bożego daru jedności. W kazaniu o chlebie żywym, jakie Jezus wygłosił w Kafarnaum po rozmnożeniu chleba, powiedział również: „Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim” (J 6,56).

Sakrament Eucharystii posiada wiele określeń, z których każde ukazuje pewien aspekt tego sakramentu:

Eucharystia –jest dziękczynieniem składane wraz z Chrystusem Bogu Ojcu przez wiernych zjednoczonych darem Ducha Świętego.

Wieczerza Pańska – jest uobecnieniem Ostatniej Wieczerzy, którą Chrystus Pan spożył wraz ze swymi uczniami i polecił, im ją składać na Jego pamiątkę.

Łamanie chleba –nazwa ta nawiązuje do cudu rozmnożenia chleba i łamania go na pustkowiu. To samo uczynił Jezus w czasie Ostatniej Wieczerzy. Po tym geście uczniowie rozpoznają Zmartwychwstałego Pana. Pierwsi chrześcijanie w ten sposób określali Mszę świętą, gdyż gromadząc się na polecenie Jezusa łamali Chleb Eucharystyczny i spożywali go wchodząc we wspólnotę z Jezusem. W ten sposób tworzyli z Jezusem jedno ciało – Kościół.

Zgromadzenie eucharystyczne – Eucharystia celebrowana jest w zgromadzeniu wiernych, które jest widzialnym znakiem obecności Kościoła.

Najświętsza Ofiara – uobecnia jedyną ofiarę, jaką Chrystus Pan złożył na Krzyżu za nas wszystkich i włącza w nią ofiarę Kościoła.

Najświętszy Sakrament – jak sama nazwa wskazuje, wyróżnia się z pośród innych sakramentów swoją wielkością i świętością. Szczególnie to określenie stosuje się do postaci eucharystycznych przechowywanych w tabernakulum, gdyż żywy Chrystus jest obecny pośród swego ludu. Jest to więc sakrament sakramentów.

Komunia święta – spożywając Ciało i Krew Pańską pod postaciami chleba i wina, jednoczymy się z Chrystusem i tworzymy z nim jedno ciało.

Msza święta – liturgia, w czasie której sprawowany jest ten sakrament, kończy się rozesłaniem wiernych, aby pełnili wolę Bożą w codziennym swoim życiu.

 

Najczęstsze błędy popełniane podczas Mszy Świętej

Uczestnicząc w celebracji mszalnej, zazwyczaj nie skupiamy się na gestach i postawach, które są tożsame dla poszczególnych jej etapów. Nie analizujemy ich znaczenia i nie zastanawiamy się nad ich wagą. Są one wyuczone, podpatrzone już od czasów dziecięcych od naszych opiekunów. Naśladujemy resztę członków wspólnoty. Wszystkie te zachowania w liturgii mają przypisane znacznie.

Stolica Apostolska reguluje przepisy dotyczące zasad Eucharystii a kwestie, które mogą ulegać modyfikacjom, pozostawia poszczególnym konferencjom episkopatów, stąd w różnych częściach kraju i świata niektóre elementy mszy mogą wyglądać inaczej.

Przez złe przyzwyczajenia bez zastanowienia wykonujemy gesty i wypowiadamy słowa, warto poznać najczęściej popełniane błędy podczas Mszy Świętej, by zrewidować swoją postawę.

Przyjęcie odpowiedniej postawy

Jedną z kwestii problematycznych podczas nabożeństwa jest siadanie, klękanie i wstawanie w odpowiednich momentach.

Postawa stojąca symbolizuje radość z triumfu paschalnego Jezusa, powinna być zachowana od początku Mszy Świętej aż do oracji, podczas śpiewu przed Ewangelią i w czasie jej czytania, przy wyznaniu wiary, w czasie modlitwy powszechnej i po Komunii, a także na zakończenie nabożeństwa.

Siedząc, wsłuchujemy się w Słowo Boże podczas biblijnych czytań, psalmu, homilii, jak również w czasie przygotowania darów ofiarnych, udzielania Komunii i podczas dziękczynienia po jej przyjęciu.

Klęczenie wyraża adorację. Pozostajemy w pozycji na dwóch kolanach podczas przeistoczenia, podczas adoracji Najświętszego Sakramentu i w czasie Modlitwy eucharystycznej. Jeśli nie klękamy przed przyjęciem Komunii świętej, to przyklękamy, znajdując się za osobą, która jest przy kapłanie – jest to zależne od zwyczaju przyjętego w określonej wspólnocie. Przyklękanie powinno być na prawe kolano i odbywać się również podczas przybycia do kościoła i przechodzenia obok tabernakulum.

Kiedy wykonywać znak krzyża?

Duży znak krzyża wykonujemy podczas rozpoczęcia Eucharystii, jak i na koniec nabożeństwa, a także podczas kropienia wodą święconą. Mały znak krzyża czyniony trzykrotnie, wykonujemy przed Ewangelią na czole – by usłyszane słowa przemyśleć i zapamiętać, na ustach – by je głosić, i na sercu – by w nim pozostały.

Pochylenie głowy

Wiele osób nie wykonuje tego gestu, a skinienie głową oddające szacunek, powinno iść w parze z wypowiadaniem imienia Jezusa Chrystusa, Trójcy Świętej, Najświętszej Maryi Panny i świętego, który został wspomniany podczas danego nabożeństwa. Momenty te następują w czasie spowiedzi powszechnej, podczas hymnu „Chwała na wysokości Bogu”, w wyznaniu wiary, przy pozdrowieniu przed Ewangelią

Uderzanie w pierś

W czasie misterium przemiany chleba i wina w ciało Jezusa, wielu z nas podczas uderzeń w gong, bije się w pierś i pochyla głowę. W tym czasie należy patrzeć na uniesioną Hostię i kielich. Podczas słów „nie jestem godzien”, również nie chowamy wzroku, a patrzymy na ciało Chrystusa, jest to czas na adorację. Gest trzykrotnego uderzenia pięści w serce wykonujemy podczas spowiedzi powszechnej na słowa „moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina”. Jest on wyrazem skruchy, przyznaniem się do winy.

Woda święcona

Wchodząc do kościoła, kropimy się wodą święconą, co ma symbolizować obmycie z grzechów, chrzest święty, stajemy się otwarci na łaski i gotowi, by wysłuchać Słowo Boże. Ten gest podczas wychodzenia z kaplicy nie jest potrzebny. Jednak nie jest też błędem, jeśli osoba, która go wykonuje, składa intencję o łaski do Ducha Świętego.

Powtarzanie i zmienianie słów

„Panie, nie jestem godzien” – niezależnie od płci, zwrot „godzien” jest częścią cytatu, więc powinien być wymawiany bez zmian formy, co jest częstym błędem wśród pań. Kolejną nieścisłością jest towarzyszenie księdzu przy wymawianiu kwestii „Oto Baranek Boży…”. W tym czasie adorujemy, słowa wypowiada sam kapłan.

Zakończenie Mszy Świętej

Dużym błędem jest przedwczesne wychodzenie z kościoła. Po zakończeniu błogosławieństwa nie siadamy, stoimy, aż ksiądz wraz z ministrantami wyjdą do zakrystii. Pieśń kończąca nabożeństwo również należy do części liturgii, a więc nietaktem jest opuszczanie Domu Bożego przed jej zakończeniem.